Na początku twórcy sugerują nam odświeżenie starej historii za pomocą nowej konwencji. Wszystko wskazuje, iż "Jekyll + Hyde" będzie paradokumentem, obrazującym zmiany w osobowości tytułowej/ych postaci w formie pół-reportażu, pół vloga. Niestety tego typu zabiegi zajmują zaledwie 10 minut filmu, a całość okazuje się teen slasherem. Nowela Roberta Louisa Stevensona jest tak nośna, że sprawdza się również w takiej wersji, lecz nie przynosi zaskoczeń. To nieźle zrealizowany, choć bzdurny horror, w którym tyle strachu, co i niezamierzonego śmiechu. Jak na poziom Carismy jest jednak zaskakująco dobrze.