Jak w temacie. W końcówce filmu, gdy Worth i Leaven chcą wyeliminować Quentina, wrzucają go do sali na dole. Widać, że ten walnął i rozłupał sobie głowę. Jak w takim razie ominął on potem szereg pułapek aby dogonić przy samym wyjściu bohaterów? I skąd wziął ten pręcik, ktorym zabił ich? Proszę o Wasze pomysły. Chętnie porównam z moimi.
pręcik to ten od otwierania drzwi, a dogonić to trochę trudno raczej by mu było :) no ale było by za pięknie jakby połowa z nich (3/6) się uratowała, więc musieli jeszcze tych dwóch wyeliminować.
(spoiler) ja to rozumiem, ale jak wg. Ciebie Quentin zdobyl ten pręt i jak doszedl do tej sali przy moście? Obliczał w pamięci gdzie jest pułapka czy co? przeciez od sali gdzie wpadl, a do sali przy moście bylo z 10 pomieszczeń. Jak on tam doszedl sam, a do tego z rozwaloną głową?
A właśnie, to dlaczego Quentin chciał tam ich wszystkich pozabijać? Przecież zawinił mu tylko Worth. A Leaven na początku obiecał ze uratuje ją. A zabił. Jak myślicie, dlaczego to zrobił?
chcial ich pozabijac bo po prostu mu odjebalo i w sumie z worthem od poczatku sie nie lubial, kazam go tylko wkurzal swoim uposledzeniem(albo geniuszem), leaven tez mu pozniej nie pomagala bo stanela w pewnym sensie za worthem. a ja rowniez jestem ciekawy jak quentinowi sie udalo przejsc tyle sal i jeszcze ich znalezc?! gdyby ta koncowka byla by bardziej sensowna film bym ocenil jeszcze wyzej.
masz bardzo sluszne poglądy, lukasz12548. Szczerze mówiąc, jak obejrzalem Cube zero to w pierwszej chwili myslalem ze Quentin zostal potraktowany jak tamten gosciu, ktoremu wlaczyli tryb zabójcy. Moze kto wie, tutaj bylo podobnie? Quentin byl zolnierzem tych z góry, a oni mu wlaczyli opcje zabijaj i go przeniesli do tamtej sali przy moscie? troche naiwne ale moze prawdziwe?
nie odniose sie do cube zero poniewaz go nie ogladalem, ale z ciekawosci na pewno go jeszcze w niedalekiej przyszlosci obejrze:) heh, twoja teoria moze byc dobra (to by wytlumaczylo dlaczego udalo mu sie dojsc do mostu), jednak mi sie wydaje ze po prostu jego psychika nie wytrzymala i za wszelka cene chcial wyjsc z tej "kostki". Po prostu walcz a przezyjesz?! moze taki plan sobie ustalil?
(spoiler) Obejrzyj Cube Zero, chociaz jest chyba najslabsza częscią filmu, jednak zdradza nam jedną tajemnicę. kazan nie byl idiotą. On sluzyl tym z gory, oraz projektował kostkę. Złamał zasady, jak Pewien Eric Wynn, ktorego poznasz w Cube Zero. Jednak dalej jestem ciekaw jak Quentin obszedl pułapki. Mozę tym prętem sprawdzał czy jest pulapka, to jest wrzucal go do sali, i jak nic sie nie działo, to sam wchodził? Jestem rownież ciekaw, dlaczego gdy vw jedynce Cube trafili do pokoju ciszy, ona nie zmieniala pozycji, dopoki wszyscy nie przeszli? Inne sale zmienialy pozycje co pare minut.
teraz tak sobie mysle ze po prostu film byl nie dopracowany tzn wg mnie quentin (tak jak juz wspomnialem wyzej) padlo na psychike i tyle. poza tym wczesniej Rennes tez sprawdzal sale butem a jednak wpadl na pulapke, wiec albo Quentin mial tyle szczescia albo film byl nie dopracowany i tworcy nie omineli ten szczegol bez wyjasnienia chocby ogolnego. a co do przemieszczania sie komor, nie mam pojecia.
Niektore sale wykrywaly podobno nie tylko siarkowodor wydalalany przez skórę, ale tez byly otwierane na dzwiek. Czujniki ruchu mialy tylko nietore sale. A sal bylo 17,986 podobno. Quentin moze trafil na jakies albo swietne bez pulapki sale, albo po prostu sledzil bohaterów, tj. wchodzil do sali skąd przed chwilą wyszli Worth i Leaven. Jestem ciekaw czy Quentin przezył tą scene na koncowce gdy ucielo mu noge. Moze doczolgal sie za Kazanem?
a moze cycki przyjmijcie ze cube to labirynt ludzkiego umsylu. nic wiecej. to rozwiklacie moze zagadke. Jak pomyslicie. Bo to czyni film arcydzielem.
Arcydzielem? Po 1. slaba gra aktorska, 2. slaby scenariusz, 3. Worth zaprojektowal ta konstrukcje, a widac, ze niema wiecej niz 30 lat. Powiedzmy, ze ktos go wynajal 5 lat temu. Szescian 26 x 26 x 26 (pomieszczen) co daje 17,576 takich samych boksow. W 5 lat, gdyby budowac 10 poimeszczen miesiecznie - wyszloby 600, nie wspominajac o wielkim szescianie (powloce).
3/10.
No to sie nam Worth troche przepracował biedny chlopak. Ale czy on sam to budował? Może ktos mu pomagał. Po za tym on to tylko PROJEKTOWAL. Chyba...
Tak, tylko projektowal. Chodzilo mi o to, ze ekipa zlozona z kilku(nastu) osob nie bylaby w stanie tego wybudowac w 5 lat.
10 pomieszczeń miesiecznie to by budowali w komunistycznej Polsce. Widać, ze pomieszczenia sa skladane z elementow. Mysle, ze 10 pomieszczen to mogli spokojnie zbudowc w jeden dzien. A nawet wiecej.
No ta. Jakby ich jeszcze partia Pracy pogoniła to by się wyrobili w tydzień. Z dwoma sześcianami.
czemu cerpeth przyjmujesz to co widzisz takim jakie widzisz?? toz to Ci pisze ze szescian byl swego rodzaju metafora ludzkiego umyslu ze wszystkimi jego labiryntami, schematami itd. Moze tak spojrz na film. A wyszla z Niego osoba o czystym, nieskazitelnym umysle - Tabula rasa.
@Cerpth- jesteś idiotą. Metafora życia to jedno, ale generalnie film był umieszczony w fizycznym świecie i się na fizyce opierał. Co do scenariusza to weź człowieczku powiedz mi co wiesz o scenariuszach? Bo jak czytam takie wpisy to mnie wesołość ogarnia. Ile masz lat? Film ma doskonały scenariusz, gra aktorska JAK NA UNIESIONY BUDŻET - wyśmienita. Byle jacy aktorzy tak strachu, lęku i parnoi nie zagrają. Więc pierwsi lepsi, kanadyjscy pół-amatorscy aktorzy wypadli tu naprawdę genialnie.
Co do Wortha to człowieku on PROJEKTOWAŁ SARKOFAG a nie sześcian! I PROJEKTOWAŁ a nie BUDOWAŁ. Znasz różnice? Projekt możesz wykonać w jedną noc. To było całe jego zadanie. Resztą zajęli się inni ludzie.
Co do czasu budowy to kolejne pierniczenie jest - ile budowli znacznie większych niż ta kostka powstaje w dzisiejszych czasach w ciągu roku. Tym bardziej jeśli poszczególne części wykonują inne firmy. Idzie jak po maśle.
@Cerpth- jesteś idiotą. Metafora życia to jedno, ale generalnie film był umieszczony w fizycznym świecie i się na fizyce opierał. Co do scenariusza to weź człowieczku powiedz mi co wiesz o scenariuszach? Bo jak czytam takie wpisy to mnie wesołość ogarnia. Ile masz lat? Film ma doskonały scenariusz, gra aktorska JAK NA UNIESIONY BUDŻET - wyśmienita. Byle jacy aktorzy tak strachu, lęku i parnoi nie zagrają. Więc pierwsi lepsi, kanadyjscy pół-amatorscy aktorzy wypadli tu naprawdę genialnie.
Co do Wortha to człowieku on PROJEKTOWAŁ SARKOFAG a nie sześcian! I PROJEKTOWAŁ a nie BUDOWAŁ. Znasz różnice? Projekt możesz wykonać w jedną noc. To było całe jego zadanie. Resztą zajęli się inni ludzie.
Co do czasu budowy to kolejne pierniczenie jest - ile budowli znacznie większych niż ta kostka powstaje w dzisiejszych czasach w ciągu roku. Tym bardziej jeśli poszczególne części wykonują inne firmy. Idzie jak po maśle.
jak najbardziej sie zgadzam. końcówka mogłaby byc dużo lepsza. uważam jeszcze, że za mało było pokazanych pułapek. więcej osób powinno zginąć podczas pokonywania pokoi. na tym ten film wkońcu polegał,a w efekcie końcowym tylko ten złodziej zginął od żrącej cieczy.
Dokładnie. Największą pułapką tego filmu był Quentin bo zabił trzy osoby (Holloway spuścił za kostką, Wortha przebił pręcikiem, Leaven potraktował tak samo. Chciał też zabić Kazana, ale w cudny sposób nie udało mu się to. )
Quentin nie miał żadnego problemu ich dogonić. Dzieliło go od innych może z 3/4 pomieszczenia. Przecież wszystko bylo pokazane na żywo - zrzucili Quentina i wspólnie z Kazanem przeszli kilka sal, a potem czekali na most. Ot, cała filozofia. Quentin zwyczajnie się obudził (tak jak wcześniej Worth) i wrócił na górę, potem tylko szedł za nimi, więc tak naprawdę to i tak za długo mu zajęło, że zdążyli odczekać na most i jeszcze sobie podyskutować.
Wyjaśnienie jest średnio pocieszne, ale końcówka była po prostu nieudana. Doprowadzenie Quentina do wyjścia było bzdurą (raczej nie ma racjonalnego wyjaśnienia), ale niestety także koniecznością. Możemy "założyć", że miał tyle szczęścia, że spadł do sześcianu, który po przebyciu jakiejś trasy łączył się z tym, w którym znaleźli się architekt i matematyk.
albo reprezentował tych z góry jako jakis zdrajca czy cos i po prostu w koncówce zdobyl sie na udowodnienie swojej odwagi.
ale w następnych cześciach dowiadujemy sie ze ktos kontrolował kostkę. Byli osberwatorzy.
And your point is?
Akurat ten film nie powstawał z myślą, że jakieś głupole dorobią sobie następne części, w których poczęstują widza jakimiś banałami. Kontrola była w 2 i zero i tylko tam. Kostka z 97 była w pełni abstrakcją. A jakakolwiek ingerencja ludzi (jeśli była, bo wszystko pozostaje domysłem) kończyła się na wprowadzeniu więźniów, wielki brat nie patrzy.
Może masz rację. Jezeli wziąśc wariant ze cube jest jednym filmem i nie ma innych częsci to masz 100 procentową rację. Zgadzam sie z Tobą,
Iraheta, ja też uważam że Quentin miał po prostu farta i ruchy sześcianu wyrzuciły go gdzieś obok - choć to nieco naiwne wytłumaczenie :P - a później wiedział przez które drzwi ma przejść, bo nakierowały go głosy.
Ostatnio obejrzałam Cube'a po raz kolejny i zaczynam się zastanawiać, czy to aby nie Quentin był Agentem :) - to jest jakąś "wtyczką", "kretem" czy jak kto woli. W końcu to on zdawał się na początku naprowadzać grupę na rozwiązania (jak chociażby okulary Leaven), a kilka razy zrobił taką dziwną minę jakby wiedział o co chodzi... Hmm... Chyba muszę obejrzeć raz jeszcze :D
Jak dla mnie koleś miał po prostu za słabą psychikę i totalnie mu odwaliło od tego zamknięcia.
Prequela nie widziałam i nie wiem czy chcę go oglądać, jak dla mnie już cz.2 była przekombinowana i wolę jednak traktować te filmy jako zupełnie odrębne, tyle że bazujące na tym samym pomyśle. Uwielbiam ten film :)
Lepiej nie oglądaj. Klimat Cube w innych czesciach jest niszczony i zastąpiony jakimiś dziwnymi wyjasnieniami.
Powtarzam - Quentin nie miał żadnego problemu ich dogonić. Dzieliło go od innych może z 3/4 pomieszczenia. Przecież wszystko bylo pokazane na żywo - zrzucili Quentina i wspólnie z Kazanem przeszli kilka sal, a potem czekali na most. Ot, cała filozofia. Quentin zwyczajnie się obudził (tak jak wcześniej Worth) i wrócił na górę, potem tylko szedł za nimi, więc tak naprawdę to i tak za długo mu zajęło, że zdążyli odczekać na most i jeszcze sobie podyskutować.