Nie podobała mi się ta scena z zabijaniem Owena. Jak padło pytanie o wiarę to spytałem kolegi, z którym oglądałem tę część "po jaką cholerę oni ich o to pytali? Co by się stało gdyby odpowiedział, że wierzy. Czy by go puścili, czy by umarł "lepszą" czy straszniejszą śmiercią? Co myślicie?
Na marginesie:
Według mnie po 1 części, ta jest najlepsza. Świetnie (szczególnie końcówka) nawiązuje do 1 części. Jest swoista atmosfera i napięcie :_)
Hej, sorry, że tak odkopuję ale co do kwestii z Bogiem, podczas oglądania filmu nasunął mi się pomysł, że za tym wszystkim stoi jakaś sekta czy coś, ale jak przeglądam tu tematy to nikt o tym nie pisze więc pewnie to zły trop:)
Mi się poprzednie części bardziej podobały, ale ta też ujdzie.
Haha post z 2010 roku :) że Ci się chciało odgrzebać. Nie odpowiem Ci teraz, nie pamiętam tej sceny, nie wróciłem do tego filmu, szału nie było...
Zabili by go i tak. O to właśnie chodziło, że jedyne pytanie, jedyny wybór nic nie dawał, był bez sensu, między złem a gorszym.
Chyba by mieli ze 20 rożnych pytań i gdyby odpowiedział poprawnie na wszystkie to by go wypościli na zewnątrz i tam kropnęli, kulka w łeb.